- Ja? Ale nie wiem czy jestem osobą która powinna, są przecież tutaj opiekunki które pracują, które na pewno chciałyby jechać, poznać piłkarzy- odpowiedziałam w szoku. Nie pomyślałabym, że po tygodniu praktyk spotkana mnie taka niespodzianka. Nie każdy może jechać z dziećmi w miejsce, gdzie trenuje Reprezentacja Polski. No powiedzmy sobie szczerze, najlepsi na świecie w grze nie są, przez to że tak naprawdę nie znają się za dobrze, co jest sprawą wiadomą dla każdego, ale spotkać ich to zaszczyt.
- Jak mam być szczera wobec Pani, to wyjawię tobie, że dzieci cię uwielbiają. Dogadujesz się z nimi i to one poprosiły abyś to ty była ich opiekunką podczas całodziennego spotkania z ich piłkarskimi idolami- Pani Maria posłała mi szczery uśmiech, co bardzo rzadko można było ujrzeć na ustach Dyrektor.
- Jeśli dzieci tego chcą, to nie mogę ich zawieść. Wybiorę się z nimi, tylko mam do Pani pytanie. Kto jeszcze z opiekunów będzie na tym spotkaniu?
-Pani Marta, myślę że się dogadacie
Marta była 27 letnią opiekunką jednej z grup dzieci, szatynka, mierzyła gdzieś 170 cm wzrostu. Jest moją bratnią duszą. To z nią najlepiej mi się rozmawia podczas tutejszej pracy. Często spotykamy się po pracy, chodzimy na zakupy. Może to dziwne, skoro znamy się dopiero tydzień ale to taka "przyjaźń od pierwszego wejrzenia".
-Tak, na pewno dogadamy się z Martą- uśmiechnęłam się do przełożonej. Przesiedziałam jeszcze w jej gabinecie dobre 20 minut. Musiałyśmy ustalić wszystkie sprawy związane z wyjazdem dzieci i młodzieży na całodniową wycieczkę. Gdy byłyśmy już po rozmowie, pożegnałam się z Panią Marią, założyłam swoją czarna skórzaną kurteczkę, ponieważ na dworze było chłodno, dość chłodno jak na maj.Pożegnałam się z dzieciakami oraz z wychowawcami po czym wyszłam przed budynek domu dziecka. Przed brama wjazdową stało dwóch mężczyzn w kapturach, byli oparci o samochód marki Audi, na oko model Q7. Gdy doszłam blisko nieznajomi mężczyźni ściągnęli z głów kaptury a ja ustałam w bezruchu. Stał przede mną mąż mojej ukochanej kuzynki i jego przyjaciel. Blondyn o niebieskich oczach, i jego przyjaciel chłopak z ciemniejszymi włosami. Gdy ujrzałam tego blondyna od razu rzuciłam mu się na szyje.
-Łukasz co ty tutaj robisz?- spojrzałam na niego gdy już się od niego odkleiłam.
-Przyjechałem odebrać moją ulubioną kuzynkę mojej własnej ukochanej żony- zaśmiał się blondyn.
-Ale kokieteria- zaśmiałam się po czym przytuliłam przyjaciela Łukasza, Kubę- Kubuś kupę lat się nie widzieliśmy.
-No masz rację mała, normalnie od sylwestra- zaśmiał się i przytulił mnie.
Zastanawiacie się dlaczego od sylwestra? Już tłumaczę. Piszczek wymyślił sobie, że zorganizuje "mega odlotową, niezapomnianą, zarąbiaszczą imprezę o nazwie sylwester". Jak powiedział tak "uczynił". Na tej jego "mega..." imprezie było mnóstwo jego przyjaciół jeszcze z Czechowic, kilkoro z jego drużyny z Niemiec, kilkoro z Reprezentacji. Właśnie na tej imprezie poznałam Kubę i jego żonę, Agatę. Od razu z nimi złapałam kontakt. Potraktowali mnie jak starą, dobrą znajomą. Uwielbiałam ich i ich poczucie humoru. Pewnie ciekawi jesteście jak zakończyła się ta "mega odlotowa, niezapomniana, zarąbiaszcza impreza" skończyła. Wszyscy panowie padli trupem już kilka minut po północy, byli zalani w trzy d***. A kobiety, jak to kobiety chcąc się zemścić na nich dorwały swoje kosmetyki. Pomalowały chłopakom usta, oczy a nawet paznokcie. Rano gdy się obudzili wpadli można powiedzieć w mały szał ale szybko im przeszło, gdy dostali mocną kawę i proszki na swojego kaca-zabójce.
-Nooo- zaśmiałam się- macie jeszcze takie zabawy a na drugi dzień kaca-zabójce?
-Oj kochana, z Piszczkiem prawie codziennie- zaśmiał się Kuba za co Łukasz obraził się na niego.
*******************
Z chłopakami spędziłam całą resztę dnia, jednak nie powiedziałam im o mojej wizycie na jednym z ich treningów z podopiecznymi. W końcu miała być to wielka niespodzianka. Gdy wróciłam do domu, zastałam wylegująca się na kanapie Lenę.
-Kochana a ty znów zamiast szykować się do zaliczeń leżysz?- usiadłam na fotelu obok kanapy, na którym wylegiwała się czerwonowłosa.
-Oj nie przeżywaj, studia nie zając nie uciekną- poczułam na sobie wzrok Leny- a właśnie, czemu to się wraca tak późno do domu ? Na pewno nie byłaś z tym swoim kochasiem, bo wyjechał na kolejny tydzień. Co jest cholernie podejrzane....
-Lena i ty zaczynasz?
-Oj cicho... Na czym to skończyłam? A właśnie, nie byłaś z nim, z Marta też nie byłaś, ponieważ twoja nowa koleżanka szukała cię i była tutaj. Więc kochana tłumacz się, tłumacz.
- Spotkałam Piszczka i Błaszczykowskiego....
Opowiedziałam przyjaciółce cały wypad z chłopakami po czym zmęczona położyłam się na łóżko szybko zasypiając.
*****************
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
To już dziś, dziś wycieczka z dzieciakami na Stadion Narodowy. Wstałam wcześniej niż zazwyczaj, ponieważ wyjazd za planowany był na godzinę 9. Podeszłam do okna sprawdzając pogodę. Słońce mocno świeciło, na niebie nie było żadnej, nawet najmniejszej chmurki. Z uśmiechem udałam się do łazienki biorąc poranny prysznic. Ubrana już w bieliznę i owinięta w ręcznik ruszyłam do pokoju aby wybrać sobie strój na dzisiejszy dzień. Nie chciałam wyglądać zbyt elegancjo ale na pewno dość kobieco. Dlatego wybierając ciuchy z szafy postawiłam na długą, zwiewną brzoskwiniową spódnicę z białym cienkim paskiem opadający na biodra. Do spódnicy dorzuciłam biała, koronkową koszulkę na krótki rękaw a na nią narzuciłam brzoskwiniowy żakiet. W łazience wykonałam biało-brzoskwiniowy makijaż pasujący do całego stroju. Włosy rozpuściłam i pozwoliłam aby naturalnie i lekko zlokowały się. Aby dodać im objętości podniosłam grzywkę spinając w nią jeszcze delikatna brzoskwiniową przepaskę. Na nogi założyłam białe balerinki, zabrałam swoją ulubiona biała torebkę pakując do niej najpotrzebniejsze rzeczy po czym wyszłam z domu i ruszyłam w stronę domu dziecka. Na miejscu spotkałam się z Martą. Ubrała się w zieloną sukienkę za kolana, w wysokie szpilki i zrobiła mocny makijaż. Jak sama mówiła, musiała się podobać chłopakom, chociaż miała narzeczonego i planowała ślub. Kiedy już sprawdziłyśmy listy, uspokoiłyśmy dzieci wszyscy w dobrych nastrojach ruszyliśmy w podróż. Po około godzinie byliśmy już przed obiektem naszej wycieczki. Wyszłyśmy z dziećmi, sprawdziłyśmy listę, dobraliśmy dzieci w pary i ruszyliśmy w stronę wejścia głównego gdzie czekał na nas chłopak, który miał oprowadzić grupę po obiekcie. Kiedy obejrzeliśmy cały obiekt dzieci zadowolone pobiegły z "przewodnikiem" na murawę za którymi pognała także Marta. Mnie niestety zatrzymał telefon od przyjaciółki, która chciała pochwalić się zdanym egzaminem i uświadomić mnie w tym że wyjeżdża w rodzinne strony na jakiś czas. Po rozmowie zaczęłam kierować się w stronę murawy gdy wpadłam na wysokiego bruneta. Kiedy podniosłam głowę aby zobaczyć, z kim się zderzyłam ujrzałam.....
******************************************************************
Ciuszki Asi
************************************************************
DNO:/ Ja się chyba jednak nie nadaje do pisania.........
Każdy nowy rozdział coraz mniej się mi podoba, nie wiem jak wam ponieważ liczba komentarzy jest mała. No ale niestety.
I najważniejsza wiadomość nowe rozdziały pojawiać się będą w Soboty.
Pozdrawiam
Gwiazdeczka