Obserwatorzy

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 5

.....ujrzałam Roberta. Tak, tego Roberta Lewandowskiego. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i speszyłam się.
- yyyyyyyy..........przepraszam- powiedziałam cicho .
-Nie ma za co, nic ci się nie stało?- chłopak spojrzał uważnie na mnie, co zauważyłam kątem oka.
-Nie, chyba nic
-A mogę zapytać co ty tutaj robisz? Na treningi nie wpuszczają osób z zewnątrz w dni zamknięte
-Jestem tutaj w pracy, z tymi dzieciakami co krzyczą aż słychać ich tutaj- zaśmiałam się na to chłopak odpowiedział tym samym.
-A to ty jesteś tą drugą, zagubioną opiekunką
-No na to wychodzi
-No to super, w ogóle to Robert jestem i milo mi cię bardzo poznać- przesłał jeden ze swoich uśmiechów
-Miło mi cie poznać chodź wiem kim jesteś,  ja jestem Asia - odwzajemniłam uśmiech.
-Chodź do reszty, poznasz tych wariatów, tylko ostrzegam nie przestrasz się.
Zaśmiał się Robert i zaprowadził mnie na murawę gdzie słychać było śmiechy dzieciaków i piłkarzy. Gdy weszłam, ustałam jak sparaliżowana tak samo jak stała Marta a Robert gdy to zobaczył zaczął się śmiać.
-A nie mówiłem?
Na środku murawy siedział Piszczek z Błaszczykowskim i kilku moich podopiecznych grając w karty i krzycząc ekscytując się wygraną albo przegraną. Ćwielong leżał na murawie, w okół niego kucały dzieci a nad nim pochylony był Teodorczyk , który pokazywał dzieciakom jak udzielić pierwszej pomocy. Szukała biegał po całym boisku z czyimś butem w ręku a jak później się okazało był to but Boruca który zaczął za nim gonitwę w celu odzyskania swojej części ubioru piłkarskiego. Szczęsny i kilkoro dzieci kłóciło się z Sobotą o to która bajka telewizyjna jest lepsza. Mierzejewski siedział na poręczy bramki i śpiewał jakąś piosenkę niezrozumiałą dla ucha. Reszta kadrowiczów wraz z dzieciakami siedziała na murawie niedaleko wejścia. Spojrzałam na Lewandowskiego który stał i śmiał się.
-Zawsze tak macie?
-Tylko wtedy jak odbije im kolba i nie ma trenera na murawie, inaczej są grzeczni jak baranki.
Pokręciłam głową i podeszłam od tyłu do Piszczka zasłaniając mu oczy. Ten podskoczył wystraszony i szybko się odkręcił robiąc wielkie oczy.
-Aśka? Co ty tutaj robisz?
-Jestem w pracy pajacu i proszę was byście nie grali mi z dzieciakami na pieniądze- pogroziłam im palcem widząc po środku ich kółka leżące banknoty.
-Nie przesadzaj, niech się uczą jak grać i wygrywać- zaśmiał się Błaszczu.
-A oberwać obaj chcecie?- zaśmiałam się chociaż uwielbiałam się z nimi wygłupiać, no ale niestety trzeba trzymać poziom, w końcu jestem w pracy tak?
*
Dzień na stadionie minął w bardzo miłej i przyjaznej atmosferze. Dzieciaki wypytywały o wszystko o co tylko mogły a chłopaki odpowiadali, a na sam koniec trenowali z nimi. Ciągle na sobie czułam czyjś wzrok, lecz kiedy chciałam dowiedzieć się czyj, nigdy nie wiedziałam gdyż wszyscy w momencie zainteresowani byli treningiem. Kiedy wracaliśmy już do domu dziecka, wszyscy podopieczni dużo rozmawiali i cieszyli się z takiego wyjazdu. Chętnie chcieli powtórzyć taki wypad i to nie raz.
***
Od tamtego wyjazdu minął już tydzień. Mieliśmy sobotę, dzień wolny. Przynajmniej dla mnie. Wstałam późno a to tylko dlatego, że dzień wcześniej rozmawiałam z Leną na Skype do 2 w nocy. Opowiadała jak to jest jej u rodziców, jak to "wpychają" w nią jedzenie twierdząc, że bardzo schudła. Kiedy chodziłam po domu w swoim ulubionym dresie usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, więc z dużą ciekawością udałam się w stronę wejścia aby sprawdzić, kto ma zamiar mnie odwiedzić. Kiedy uchyliłam już duże brązowe drzwi ujrzałam młodego chłopaka , na oko gdzieś ze 25 lat. Ubrany był normalnie ale na jego koszulce była nazwa jednej z najdroższej i najpopularniejszej w stolicy kwiaciarni. Spojrzałam wymownie na chłopaka chcąc wiedzieć co go do mnie sprowadza.
- Witam. Czy zastałem w domu panią Joannę Kamińską?
- Tak, to ja. W czym mogę panu pomóc?
- Proszę aby pani pokwitowała w tym miejscu- pokazał mi miejsce gdzie mam podpisać a następnie schował teczkę- Proszę chwilę poczekać.
Chłopak poszedł a po chwili przyszedł z wielkim bukietem czerwonych róż które wręczył mi do ręki.
-Musi panią bardzo kochać, skoro wybrał aż taki duży i piękny bukiet
Chłopak uśmiechnął się po czym pożegnał się i poszedł do swojego auta. Weszłam do domu i kierowałam się do salonu. Położyłam bukiet na stoli po czym ruszyłam do kuchni po największy jaki miałam w domu wazon. Napełniłam go wodą i skierowałam się do salonu aby włożyć do niego kwiaty. Ustawiłam je na małym stoliczku niedaleko wejścia i ustałam oglądając go . Po chwili znalazłam w nim mały bilecik który wzięłam w rękę i przeczytałam to, co było tam napisane.

"Dla najpiękniejszej i najsłodszej dziewczyny na świecie, która zawróciła mi w głowie jednym spontanicznym spotkaniem.
Twój cichy wielbiciel :*"

Zastanawiałam się kto może być tym moim cichym wielbicielem. Wiedziałam jedno, nie był to Dominik, nie stać by było go, aby kupić taki drogi bukiet. A Igor, on jest bardzo bogaty no ale nie tak romantyczny, aby wysilić się na taki miły gest.
*
Kwiaty dostawałam od ponad tygodnia, ciągle osoba która wysyłała mi te kwiaty podpisywała się "Twój cichy wielbiciel".  W końcu jakaś wskazówka, po tygodniu niecierpliwości. Chłopak podpisałam się "Twój R" oraz adres kawiarni w której miałam się spotkać z tajemniczym "R". Domyślałam się kto to, ale przecież on nie wie gdzie mieszkam. Po głowie chodziło mi imię Rafał. To mój kolega z roku. Bogaty chłopak, bardzo przystojny ale nie podoba mi się. Próbuje udawać kogoś kim nie jest, co jest dość dziwne.  Ale postanowiłam to sprawdzić. Ubrałam się w asymetryczną, ciemnoniebieską spódnicę, biała koszulkę z koronką na plecach.Do tego założyłam jeszcze dość wysokie białe szpilki. Gotowa ruszyłam w stronę umówionej kawiarni. Gdy weszłam do środka zaczęłam się rozglądać, gdy nagle ktoś od tyłu zasłonił mi oczy i wyszeptał do ucha dość cicho:
-Zgadnij kto to......
Gdy się odwróciłam ujrzałam............

**************************************

**************************************
Siemanko dziewczyny.
Cóż, co mam powiedzieć. Lipa.
Chciałam wam podziękować za wchodzenie na bloga, myślałam że nikt go nie będzie czytał, ale wierze że czytacie. :)

A teraz ogłoszenie parafialne:
Poszukuje osoby która pomoże mi z pisaniem scen "18+" oraz kilku innych .

Już nie przynudzam i pozdrawiam was wszystkie
Gwiazdeczka:



4 komentarze:

  1. "Szczęsny i kilkoro dzieci kłóciło się z Sobotą o to która bajka telewizyjna jest lepsza."- Hahahah, chciałabym to zobaczyć XD
    Przypuszczam, że to Robercik jest tym tajemniczym wielbicielem :D
    Czekam na nowy rozdział i pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi również się wydaje że to Robert jest tym wielbicielem ! <3 No cóż czekam na następny :* Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://i-love-forgives-all-is-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :)
    czekam na kolejny i zapraszam
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ujrzała...Roberta! :D <3
    Czekam na kolejny, i przepraszam że tak późno komentuje :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń